rana otaczał mnie tłum ludzi. "Franek trzymaj się, Franek musisz, pamiętaj...". Byłem strasznie zdenerwowany. Na stadionie tłumek wokół mnie powiększył się o hokeistów. Kochani chłopcy, oni też wierzyli we mnie. Startowałem z 32 numerem. Wreszcie zapowiedź: Groń Gonszenica, Polonia. Byłem tak naładowany energią, czułem się tak, jakbym miał wygrać te skoki. Ponieważ skakaliśmy ze skróconego rozbiegu, trzeba było przejść przez zwał śniegu, ustawić narty w kierunku rozbiegu trzymając się równocześnie przewieszonej liny. Napaliłem się na ten skok, chciałem uzyskać na rozbiegu jak największą szybkość. Coś <orig>poknociłem</>, że w końcu wystartowałem przy zachwianej równowadze. Błyskawiczna myśl: rany Boskie, nie przewrócić się na