sąsiad, ten mechanik, co mi tak dokucza tymi swoimi samochodami, otworzył i powiedział... ŤNiech pan idzie i nie traci tu czasu... nie mieszka tu żadna Halinka ani mama - nikt taki od dawna nie mieszka...ť Tamten... ten Janek... jednak nie odchodził. Potem słyszałam, jak sąsiadka z góry... przez drzwi wejściowe<br> <page nr=29><br> wszystko słychać... te schody ma się prawie na nosie - wszystko słychać, co się tam dzieje, mówi: ŤPana mama jest na cmentarzu...ť ŤNie, mama śpi, miała dziś nockę...ť, odpowiada Janek i czeka dalej. I tak czeka, tak cierpliwie czeka, tak pokornie... i nie jest pijany... wygląda na pijanego, ale nie jest pijany. Ja