Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Polityka
Nr: 25
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1980
te imieniny. Ja, na przykład będę musiała je urządzić; przynieść kawę, cukierki, jakieś ciasteczka upiekę... No bo jak tak... nie urządzić."
DYREKTOR: To była sprawa do kupienia. Zdaję sobie sprawę, że nie wszystko jeszcze gra, ale ludzie są jacy są, po prostu - przekorni. Nie bacząc na ten dzień wolny dla solenizanta przychodzą- do pracy. I stale są z nimi kłopoty...
REPORTER: Solenizanci przychodzą?
DYREKTOR: Tak, właśnie solenizanci.
REPORTER: To jest chyba dla socjologów, i nie tylko, nowa jakość. Ludzie proszą, żeby im pozwolić pracować...
DYREKTOR: No bo u nas tak jest. Gdybyśmy, powiedzmy, prosili żeby przyszli, to może akurat by nie
te imieniny. Ja, na przykład będę musiała je urządzić; przynieść kawę, cukierki, jakieś ciasteczka upiekę... No bo jak tak... nie urządzić." <br>DYREKTOR: To była sprawa do kupienia. Zdaję sobie sprawę, że nie wszystko jeszcze gra, ale ludzie są jacy są, po prostu - przekorni. Nie bacząc na ten dzień wolny dla solenizanta przychodzą- do pracy. I stale są z nimi kłopoty... <br>REPORTER: Solenizanci przychodzą? <br>DYREKTOR: Tak, właśnie solenizanci. <br>REPORTER: To jest chyba dla socjologów, i nie tylko, nowa jakość. Ludzie proszą, żeby im pozwolić pracować... <br>DYREKTOR: No bo u nas tak jest. Gdybyśmy, powiedzmy, prosili żeby przyszli, to może akurat by nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego