jedynie, kiedy będzie mogło złożyć ręce<br>do oklasków. Wzruszona wydawała się być też dyrekcja, jakkolwiek pół na<br>pół już drzemiąca. Wyglądało zresztą, że wszystkim na sali udzieliło<br>się to wzruszenie, bo jakżeż to tak, pracować i nie spać? Wiedzieli<br>dobrze, co to praca. I może właśnie to wzruszenie, że mogą spać<br>spokojnie, bo nad ich spokojem czuwa towarzysz Stalin, sprawiło, że tu<br>i tam, a zwłaszcza w ostatnim rzędzie pod ścianą, niektórzy spali<br>głębokim snem. Spały też wszystkie dzieci na kolanach matek. A nad nimi<br>i niektóre matki.<br> Siedliśmy z Saszą na brzegu głębokiego leja po bombie, spuściliśmy<br>nogi, jego obute