został mistrzem, pytam się patrząc ze współczuciem na efekt jego działalności. Jakieś trzydzieści lat temu, mówi Rafał, pokazywał mi nawet dyplom. No, jeżeli tak, to co innego. Dyplom to zawsze dyplom. Mam nadzieję że zrealizował się artystycznie. <br>Wychodzimy, jest wpół do dziewiątej, piątek, duszno, czerwiec, czerwiec. <br>Idziemy "Pod Blachę", gdzie spędzamy bezproduktywnie trzy piwa, podziwiając bramkarzy penetrujących ukryte przestrzenie pod stołami w poszukiwaniu przeszmuglowanego alkoholu. Do "Dziekanki" wchodzimy dając łapówkę ogolonemu na łyso monstrum, którego anaboliczne mięśnie rozrywają bawełnianą koszulkę, a obcisłe dżinsy uciążliwie ugniatają genitalia. Średnia wieku 16 lat, mówię, patrząc na tańczące w jednakowy, jakby zaprogramowany sposób w strasznym