jednak i interesujący, i nowatorski. Prawdziwość opisywanych sytuacji, dynamizacja konfliktów, wreszcie popis gry aktorskiej Franciszka Trzeciaka łączyły ten film z wartościami debiutu <hi rend="italic">"Na wylot"</>. <br>Pojawiło się jednak niebezpieczeństwo tautologii formalnej, ubrane zresztą w formułę teorii tzw. przestrzeni pozakadrowej. Czym miała być ta przestrzeń - mówił o tym reżyser w swych licznych spekulacjach teoretycznych, do których, notabene, uprawnia go status profesorski w łódzkiej Szkole Filmowej. Wynika z nich, że Królikiewiczowi zależy na dynamicznym rozbiciu kanonicznej kompozycji kadru filmowego, zerwaniu z regułami zacieśniania akcji do małego prostokąta ekranu, zasugerowaniu, że to, co pokazuje kamera jest tylko mniej lub więcej przypadkowym wycinkiem rzeczywistości, wtopionej w