od cukru i mąki.<br><page nr=8> Miasteczko dostawało pewną ilość cukru i mąki, a zadaniem prezesa i Rady było rozdzielanie tego cukru i mąki na kartki. Ale cukru i mąki było za mało i nie mogło wystarczyć dla wszystkich, nawet jeśli mieli kartki. Więc kto przyszedł pierwszy, ten dostał, a kto się spóźnił; odchodził z kartką... Dopiero po jakimś czasie okazało się, że kto miał w gotówce "pokrycie" na odpowiednią ilość kartek, ten przychodził na czas, a kto nie miał pieniędzy, ten przychodził i przychodził, i zawsze przychodził... za późno.<br>Ojciec pieniądze miał, więc wszystko było w porządku, dopóki w porozumieniu z Radą