i to ona utrzymywała dom. Miała wyraźny talent do robienia pieniędzy. Mówiło się o niej, że kiedyś, jadąc tramwajem, usłyszała, jak na przednim pomoście dwie osoby rozmawiają o tym, że kupiłyby sobie fortepian Steinwaya. W drugim końcu tramwaju ktoś wspomniał, że jest Steinway do sprzedania. Dwie godziny później Steinway był sprzedany, a ona miała w garści prowizję. Mama Freda mówiła świetnie po niemiecku, bo z pochodzenia była Kurlandką. Babcia miała w paszporcie napisane: Kozaczka dońska, a dziadek pochodził z Kurlandii. Trochę Niemiec, trochę Polak. Ewangelik, ale ateusz. Mama Freda do końca pozostała prawosławna, ale niepraktykująca. Rodzice Freda stanowili koszmarne małżeństwo. Bardziej