Typ tekstu: Książka
Autor: Marek Soból
Tytuł: Mojry
Rok: 2005
od niej, ze sklepu, a ona za nim, z tymi swoimi łapskami, wielkimi jak balerony.
Takie były!
Dosłownie! Nie bujam.
Gościu spieprzał tak, że zatrzymywał się dopiero po drugiej stronie placu, na schodach komisariatu, bo monopolowy Aniela miała dokładnie naprzeciwko posterunku, więc to było najbezpieczniejsze miejsce w dzielnicy.
Oprócz wody sprzedawała słodycze, a raczej nie sprzedawała, tylko sama zżerała i trochę rozdawała dzieciakom. Myślę, że wszystko, co zarobiła w tym sklepie, przejadała i rozdawała w cukierkach, czekoladkach i gumach do żucia. Potem, gdy dorastaliśmy, mogliśmy dostać u niej na kredyt fajki, a czasem nawet wino. Taki niby-kredyt, bo żadne z
od niej, ze sklepu, a ona za nim, z tymi swoimi łapskami, wielkimi jak balerony.<br>Takie były!<br>Dosłownie! Nie bujam.<br>Gościu spieprzał tak, że zatrzymywał się dopiero po drugiej stronie placu, na schodach komisariatu, bo monopolowy Aniela miała dokładnie naprzeciwko posterunku, więc to było najbezpieczniejsze miejsce w dzielnicy.<br>Oprócz wody sprzedawała słodycze, a raczej nie sprzedawała, tylko sama zżerała i trochę rozdawała dzieciakom. Myślę, że wszystko, co zarobiła w tym sklepie, przejadała i rozdawała w cukierkach, czekoladkach i gumach do żucia. Potem, gdy dorastaliśmy, mogliśmy dostać u niej na kredyt fajki, a czasem nawet wino. Taki niby-kredyt, bo żadne z
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego