Czasem mi się wydaje, że nie jestem do końca normalna. Nienaturalnie dobrze czuję się w świecie mojej wyobraźni. Sama już nie wiem, gdzie kończy się fikcja - ta, która żyję, i ta, która zapisuję w opowiadaniach - a gdzie zaczyna się rzeczywistość, która przecież jest matka wszystkich moich fantazji. Chyba samotność temu sprzyja. Większość czasu spędzam sama ze sobą, mogę bez pośpiechu zaglądać do własnej duszy, szperać w niej, coś tam w środku nowego budować, coś przemeblowywać.<br>Wiele codziennych rozmów jest kompletnie bez wartości, zachowujemy się jak szympansy w stadku iskające się wzajemnie. Siadamy w jakimś pubie albo kawiarni dookoła stołu, sączymy piwo