Typ tekstu: Książka
Autor: Żukrowski Wojciech
Tytuł: Kamienne tablice
Rok wydania: 1994
Rok powstania: 1966
stał na jednej nodze nad oskrobanymi do białości gnatami padłej krowy. Nikt nie wypatrywał dymu na skrzących się szynach, nikomu się nie spieszyło. Wiaterek się zrywał, gnał kłęby kurzu, buszował po skamieniałych polach.
Daleko przed nimi piętrzyły się bryły domów o płaskich dachach, w spłowiałym niebie migotały jak strząśnięte ulotki stada krążących gołębi.
- Najpierw odwieziesz mnie do hotelu - postanowiła Margit - potem dowiedz się, co za niespodziankę przygotowali ci w ambasadzie, i dasz znać, będę czekała.
- Nie lepiej od razu do mnie?
- Nie.
- Bądź dobrej myśli.
Milczała z dłońmi splecionymi na uniesionych kolanach. W oczach miała smutek.
Wysiadł, przecierał irchą przednią szybę
stał na jednej nodze nad oskrobanymi do białości gnatami padłej krowy. Nikt nie wypatrywał dymu na skrzących się szynach, nikomu się nie spieszyło. Wiaterek się zrywał, gnał kłęby kurzu, buszował po skamieniałych polach.<br>Daleko przed nimi piętrzyły się bryły domów o płaskich dachach, w spłowiałym niebie migotały jak strząśnięte ulotki stada krążących gołębi.<br>- Najpierw odwieziesz mnie do hotelu - postanowiła Margit - potem dowiedz się, co za niespodziankę przygotowali ci w ambasadzie, i dasz znać, będę czekała.<br>- Nie lepiej od razu do mnie?<br>- Nie.<br>- Bądź dobrej myśli.<br>Milczała z dłońmi splecionymi na uniesionych kolanach. W oczach miała smutek.<br>Wysiadł, przecierał irchą przednią szybę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego