Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
Nie, panie profesorze, to dopiero potem, nastało. Bo żył tu przedtem lud rybaków, nawigatorów... Tu Rzymianie po bursztyn przyjeżdżali... eeeech... "dość Gerta!", jak mówi ksiądz proboszcz... "ty jansenistka! Ty poganka!" Ja, ja bardzo przepraszam pana profesora.
Wstał i ucałował jej rękę, którą wysunęła zawstydzona. Poczuł ją. Jej suchość. "Służba u staruszka upustynniła żeńskie łąki". Usiadł do kawy. Jadł i pił sam, zahaczony nierównym oddechem o linijki listu, które skandowały jakiś ciemny rytm przed jego nie widzącymi oczami.
Obtarł usta i wstał. "Tym razem trzymać się ścieżki. Harcerskości. Lepsze skautowanie niż bure pomyje, co sikają do pasa. Prosto do oberży. Za wcześnie
Nie, panie profesorze, to dopiero &lt;hi rend="spaced"&gt;potem&lt;/&gt;, nastało. Bo żył tu przedtem lud rybaków, nawigatorów... Tu Rzymianie po bursztyn przyjeżdżali... eeeech... "dość Gerta!", jak mówi ksiądz proboszcz... "ty jansenistka! Ty poganka!" Ja, ja bardzo przepraszam pana profesora. <br>Wstał i ucałował jej rękę, którą wysunęła zawstydzona. Poczuł ją. Jej suchość. "Służba u staruszka upustynniła żeńskie łąki". Usiadł do kawy. Jadł i pił sam, zahaczony nierównym oddechem o linijki listu, które skandowały jakiś ciemny rytm przed jego nie widzącymi oczami. <br>Obtarł usta i wstał. "Tym razem trzymać się ścieżki. Harcerskości. Lepsze skautowanie niż bure pomyje, co sikają do pasa. Prosto do oberży. Za wcześnie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego