chwili zobaczyli coś, jakby nitkę ognia lecącą z niewiarygodną szybkością w ich twarze - i zanim zrozumieli, że miotacz "Cyklopa" strzelił w sondę, a to, co widzą, jest smugą cząstek powietrza anihilowanych na drodze strzału - cofnęli się odruchowo, drgnąwszy jakby w obawie, że wyładowanie wyrwie się z ekranu i wybuchnie wewnątrz sterowni. Natychmiast potem obraz znikł i ekran wypełnił się pustym światłem.<br>- Rozwalił sondę! - krzyknął technik przy pulpicie sterującym. - Panie <orig>astrogatorze</>!<br>Horpach kazał wystrzelić drugą sondę; "Cyklop" był już tak blisko "Niezwyciężonego", że zobaczyli go natychmiast, ledwo sonda nabrała wysokości. Nowy nitkowaty wybłysk, i ona też uległa zagładzie. Zanim obraz znikł, zdążyli