Typ tekstu: Książka
Autor: Grochowiak Stanisław
Tytuł: Seans
Rok: 1997
przez jedenaście lat nie czułem tak mojego cholernego ciała!
I w tym momencie rozpłakałem się; Kuba sięgnął, by wyłączyć dyktafon.
- Nie, zostaw, niech się nagrywa!
- Chłopie, ty ją po prostu do szaleństwa kochasz.
A ja łkałem zgięty wpół i chyba tłukłem czołem o blat stołu, bo skąd w zapisie ten stuk i brzęk podskakujących butelek.

Około 1.00 - leżymy pod kocem, palimy papierosy; gdzieś z kąta nagle objawia się Czikita, opiera przednie łapy o kanapę i patrzy zdziwiona, przekrzywiając łeb.
- No i co, Czika? Pilnował cię cały dzień, to coś mu się należy.
Tarmosi spadające na ślepia kudły.
- Może jeszcze kiedyś
przez jedenaście lat nie czułem tak mojego cholernego ciała!<br>I w tym momencie rozpłakałem się; Kuba sięgnął, by wyłączyć dyktafon.<br>- Nie, zostaw, niech się nagrywa!<br>- Chłopie, ty ją po prostu do szaleństwa kochasz.<br>A ja łkałem zgięty wpół i chyba tłukłem czołem o blat stołu, bo skąd w zapisie ten stuk i brzęk podskakujących butelek.<br><br> Około 1.00 - leżymy pod kocem, palimy papierosy; gdzieś z kąta nagle objawia się Czikita, opiera przednie łapy o kanapę i patrzy zdziwiona, przekrzywiając łeb.<br>- No i co, Czika? Pilnował cię cały dzień, to coś mu się należy.<br>Tarmosi spadające na ślepia kudły.<br>- Może jeszcze kiedyś
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego