Nareszcie, nareszcie, nie mam do ciebie pretensji! <br>Zakrztusiła się, szarpnęła łańcuszek. <br>- Jakież tu rachunki być mogą, jeżeli pretensji już nie ma? <br>- Milczał, z trudem za Róży wartką mową nadążając. Oczy utkwił w jej ustach, białe niemal ze starości, poważne. Nie przeczył i nie przerywał wcale - chłonął. Kiedy zahamowała się jej swada, milczał dalej, jak gdyby zasłuchany w ciszę. Wreszcie, nie zdejmując wzroku z warg żony, drżących po wielkim wysiłku - powtórzył: <br>- My z tobą nie para, tak... <page nr=176> <br>Znowu zasłuchał się, chyba już w siebie, i podjął: <br>- Ale czy dużo par na świecie? A żyją jednak bo bożemu. wszystko, co powiedziałaś, jest prawdą