Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
twarz, jakby wpadł w pokrzywy. "Chociaż po operacji, ale najważniejsze, że własna!" A estetycznych pretensji do swojego wyglądu nigdy nie miał. "He, he, facet nie musi. Czasami brzydota lub defekt nieznaczny wręcz pomaga" - wytłumaczył się przed lustrzanym odbiciem. Delikatnie pomacał łuk brwiowy, przeciągnął palcem po ustach. Na nosie dostrzegł żółty syf. "Kiedy się to skończy!" Wycisnął z lubością, aż strzeliło w lustro.
- Zyguś! Śniadanie! - krzyknęła z kuchni matka.
- Niech mama mnie tak nie nazywa!
"Zyguś, Zyguś!" Zygmunt nawet ksywy nie miał, bo wszyscy myśleli, że jego imię to właśnie ksywa. "Trzeba być sadystą, żeby tak nazwać rodzonego syna" - zauważył, wychodząc z
twarz, jakby wpadł w pokrzywy. "Chociaż po operacji, ale najważniejsze, że własna!" A estetycznych pretensji do swojego wyglądu nigdy nie miał. "He, he, facet nie musi. Czasami brzydota lub defekt nieznaczny wręcz pomaga" - wytłumaczył się przed lustrzanym odbiciem. Delikatnie pomacał łuk brwiowy, przeciągnął palcem po ustach. Na nosie dostrzegł żółty syf. "Kiedy się to skończy!" Wycisnął z lubością, aż strzeliło w lustro.<br>- Zyguś! Śniadanie! - krzyknęła z kuchni matka.<br>- Niech mama mnie tak nie nazywa!<br>"Zyguś, Zyguś!" Zygmunt nawet ksywy nie miał, bo wszyscy myśleli, że jego imię to właśnie ksywa. "Trzeba być sadystą, żeby tak nazwać rodzonego syna" - zauważył, wychodząc z
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego