oczekiwanego gościa, którego zesłał mu Bóg. To bardziej prawdopodobne. Zwróciliście uwagę: on nie jest niczego ciekawy, jest ponad tym, wierzy, że tak, jak sobie umyślił, jest naprawdę, że my jesteśmy tym, kim chciał, żebyśmy byli.<br>- Raczejwie; to już nie wiara, to wiedza. Jak sam zresztą zauważył.<br>- Właśnie, "wiedza". Ostatni stopień szaleństwa.<br>- No dobrze, a teleportacja tego chłopaka? Ten latający pojazd? Dar języków? - naciskał Lopez.<br>- Może naśladuje apostołów...<br>- Tu zapewne nie było apostołów... Twoja hipoteza to w istocie obrona przed koniecznością zaakceptowania... uwierzenia w ten świat, z którego Bóg nigdy nie odszedł. W taką zwariowaną rzeczywistość. Skąd możemy wiedzieć, jakie były dalsze