nim jak na sprężynce człowieczka. Poznał go. To jeden z tych dwóch, który oddał mu, tam w sklepiku, paczkę. Zrozumiał. Pierwszą myślą, która jak błyskawica przeszyła mózg, było: - Uchronić Warwarę, ułatwić jej ucieczkę!<br><br><br>Zerwał się gwałtownie z krzesła, wyskoczył zza stolika, wybiegł im naprzeciw, jednym uderzeniem ręki przewracając Walda. Zaczął szamotać się z rewirowym, próbując przygiąć go do ziemi. Nieliczni jeszcze o tej porze goście z krzykiem tłoczyli się przy wejściu. Wald, skulony, podpełznął w stronę drzwi, czujnie mimo przestrachu obserwując szamotaninę i gwałtowne ruchy człowieka w brązowym palcie. Przez ten czas dziewczyna, klucząc między stolikami, wybiegła na ulicę, by potem już