łyk chłodnej whisky szczypiący w gardle.<br>Grace oddychała głęboko, widział jej piersi niepokojąco blisko, włosy na skroni zwilżone kroplami potu, rozchylone usta.<br>Służba odbierała młoty, przynosiła ręczniki namoczone w gorącej wodzie, parujące... Przetrzeć nimi twarz i szyję z czerwonego pyłu. Powietrze w mrocznej sali pachniało dymem cygar, żyło cichym brzękiem szklanek, szelestem okruchów lodu w srebrnym szejkerze, gardłowym bulgotem przechylonej butelki.<br>Grace lubiła zjawiać się nie proszona, gdy niedzielnym rankiem wyjeżdżano gromadą na polowanie z lancą na szakale. W tradycyjnej zabawie lansjerów królowej więcej było okazji do popisania się zręcznością, składania do pchnięć w galopie, prób przygwożdżenia szybko pomykającego celu niż