na szpaltach gazet, wołają z ruchu ulic, biegną po telegraficznych drutach. Ale gdy dochodzi do ułożenia wartości w pewien porządek, historia i przyroda poczynają sobie nieśmiało, niedołężnie, wahając się pomiędzy ich całkowitym negowaniem i próbami biologicznego czy społecznego uzasadnienia. Tutaj lekcja religii, dając podbudowę intuicyjnie odczuwanemu szacowaniu dobra i zła, szlachetności i podłości - bezsprzecznie góruje. Siedemnastoletni czy osiemnastoletni chłopak nie może jednak tych dwóch odmiennych sfer połączyć w całość myślową, rachunek nigdy się nie zgadza, na każde "tak" czatuje dziesiątek "ale". W tym ciągłym balansowaniu, w braku równowagi, wita z radością książkę, która rozgrzesza go z trudu wyboru pomiędzy dwoma krańcami