Typ tekstu: Książka
Autor: Marek Krajewski
Tytuł: Koniec świata w Breslau
Rok: 2003
a ich bladosine twarze odwrócone były ku wchodzącym. Otwarte oczy zalewało bielmo, naprężone grdyki omal nie rozerwały skóry gardła.
-Scheisse, ktoś im odkręcił łby o sto osiemdziesiąt stopni - mruknął jeden ze strażników.
Von Stietencrott podszedł do trupa Knüfera i odwrócił go na plecy. Ciężka głowa zakręciła się dookoła na wiotkim sznurze szyi. Von Stietencrott sięgnął do wewnętrznej kieszeni smokingu nieboszczyka i wyjął zwój banknotów.
- Co pan robi, dyrektorze? - krzyknął Wielandt. - Nie wolno niczego ruszać, trzeba wezwać policję.
- Mam nie ruszać mojej forsy? - dyrektor zgasił cygaro w sosie pływającym w jednym z talerzy stojących na stole. - Reszta to sprawa policji i pańska
a ich bladosine twarze odwrócone były ku wchodzącym. Otwarte oczy zalewało bielmo, naprężone grdyki omal nie rozerwały skóry gardła.<br>-Scheisse, ktoś im odkręcił łby o sto osiemdziesiąt stopni - mruknął jeden ze strażników.<br>Von Stietencrott podszedł do trupa Knüfera i odwrócił go na plecy. Ciężka głowa zakręciła się dookoła na wiotkim sznurze szyi. Von Stietencrott sięgnął do wewnętrznej kieszeni smokingu nieboszczyka i wyjął zwój banknotów.<br>- Co pan robi, dyrektorze? - krzyknął Wielandt. - Nie wolno niczego ruszać, trzeba wezwać policję.<br>- Mam nie ruszać mojej forsy? - dyrektor zgasił cygaro w sosie pływającym w jednym z talerzy stojących na stole. - Reszta to sprawa policji i pańska
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego