Typ tekstu: Książka
Autor: Uniłowski Zbigniew
Tytuł: Wspólny pokój
Rok wydania: 1976
Rok powstania: 1932
niby Łazarz jaki. A szkoda by go było, bo zawsze taki wesoły, zagadał człowieka, pożartował, hecny był strasznie!
- Może tam jeszcze jakoś wyzdrowieje.
- Dałby Bóg, bo to młode przecież takie. jeszcze się nie nażyło.
Rosół zaczął kipieć, pobiegła więc do kuchni. Zdjęła pokrywę i w zadumie głębokiej zbierała drewnianą łyżką szumowiny. Tyle miłości miała do tego chłopca i nagle go musi utracić. Nawet mówić z nią nie chce, e, nie może chyba - ciężko mu. Nie miała wielkich wymagań w tym życiu, nie chciała być żadną panią, dochodzić do jakichś wyżyn. Po prostu pracować tylko i zarabiać na utrzymanie. Ale teraz, gdy
niby Łazarz jaki. A szkoda by go było, bo zawsze taki wesoły, zagadał człowieka, pożartował, hecny był strasznie!<br>- Może tam jeszcze jakoś wyzdrowieje.<br>- Dałby Bóg, bo to młode przecież takie. jeszcze się nie nażyło. &lt;page nr=282&gt; <br>Rosół zaczął kipieć, pobiegła więc do kuchni. Zdjęła pokrywę i w zadumie głębokiej zbierała drewnianą łyżką szumowiny. Tyle miłości miała do tego chłopca i nagle go musi utracić. Nawet mówić z nią nie chce, e, nie może chyba - ciężko mu. Nie miała wielkich wymagań w tym życiu, nie chciała być żadną panią, dochodzić do jakichś wyżyn. Po prostu pracować tylko i zarabiać na utrzymanie. Ale teraz, gdy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego