sen,<br>i wkrótce nasz autobus zatrzymał się przed gmachem Domu Żołnierza, chwytaliśmy nasze plecaki i ustawialiśmy się dwójkami, i z naszym opiekunem weszliśmy do budynku; pan Hadała zawiadomił o naszym przybyciu dowodzącego oficera, który polecił dyżurnemu kapralowi zaprowadzić nas do przeznaczonych dla gości pokoi,<br>a i tu los nam sprzyjał: tak jak w Bagdadzie przypadł nam wspólny pokój, tylko że tuż za ścianą, drzwi w drzwi, nie mieszkały dwie australijskie dziewczyny, ale jacyś bardzo ważni i poważni brytyjscy oficerowie,<br>i nie odłożyliśmy kąpieli na potem: już teraz pobiegliśmy do łazienki, lśniącej bielą kafelków i srebrem armatury, i spłukiwaliśmy z siebie pot i