Typ tekstu: Książka
Autor: Dygat Stanisław
Tytuł: Jezioro Bodeńskie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1946
się i biegnę do gmachu. Wiem, że Roullot łże. Nawet go nie szukam, ale tym razem jestem mu wdzięczny. Błąkam się bezmyślnie po korytarzach, natykam się na Vilberta, który stojąc w oknie z twarzą podaną zachodzącemu słońcu, robi głębokie wdechy i wydechy. Staję obok i zapytuję o Schopenhauera, oczywiście w taki sposób, jakbym sam wszystko wiedział, ale był ciekaw jego zdania. Vilbert zaczyna mówić, z początku słucham i rozumiem, później wszystko mi się mgli w głowie i marzę, żeby przestał i żebym mógł odejść, ale Vilbert nie przestaje i nie ma żadnej nadziei, żeby przestał. Na koniec przerywam, grzecznie przepraszając, że muszę
się i biegnę do gmachu. Wiem, że <page nr=50> Roullot łże. Nawet go nie szukam, ale tym razem jestem mu wdzięczny. Błąkam się bezmyślnie po korytarzach, natykam się na Vilberta, który stojąc w oknie z twarzą podaną zachodzącemu słońcu, robi głębokie wdechy i wydechy. Staję obok i zapytuję o Schopenhauera, oczywiście w taki sposób, jakbym sam wszystko wiedział, ale był ciekaw jego zdania. Vilbert zaczyna mówić, z początku słucham i rozumiem, później wszystko mi się mgli w głowie i marzę, żeby przestał i żebym mógł odejść, ale Vilbert nie przestaje i nie ma żadnej nadziei, żeby przestał. Na koniec przerywam, grzecznie przepraszając, że muszę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego