znieruchomiał, podniósł głowę, zmiął ostatniego papierosa i patrzył na mnie zaczerwieniony. - Chodzi mi - ciągnąłem bohatersko - o etaty pracowników naukowych i technicznych, jakie... - tu, trzeba przyznać, towarzysz sekretarz znalazł się na wysokości zadania, bo widząc, że towarzysz komendant za chwilę wybuchnie, wiedząc także, że sprawa jest niezmiernie delikatnej natury, przerwał mi taktownie i powiedział: <br>- Pozwólcie, towarzyszu dyrektorze, że wpadnę wam w słowo, ale to są sprawy, że tak powiem, nie na dziś i nie to zebranie. Trafnie to ujęliście i zgadzam się z wami w zupełności, że powinny być rozwiązane we właściwym czasie. Partia docenia wagę tego zagadnienia. Kadry to podstawa funkcjonowania