W lecie wisiała nad Kercelakiem chmura kurzu, zimą snuł się dym z żelaznych piecyków. W dymie tym lub kurzu lśniła niezmiennie migotliwa rybka ze srebrnej blachy, uwiązana do bambusowego kija.<br>Był to znak reklamowy sprzedawcy przyborów wędkarskich, a jednocześnie, można by powiedzieć, symbol targowiska. Zastawiano tu bowiem na kupującego przynętę tandetną, a błyskotliwą, aby wyłowić z jego kieszeni, ile się da, a w każdym razie najwięcej.<br>Kercelak miał twarde życie. Odradzał się za czasów wojny trzykrotnie, niby ptak feniks. Palony, bombardowany, likwidowany przez Niemców w przystępie niezrozumiałego dla nikogo napadu psychozy higienicznej lub, co prawdopodobniejsze, chęci rabunku, odrastał, zwycięsko lśniący nowymi