Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
niedawno ochotnika wojny dwudziestego roku, uczestnika walk o Warszawę, awansowanego za dzielność do stopnia podporucznika w wieku dziewiętnastu niespełna lat...
i nie opuszczałem ich, niewidzialny, aż do chwili, kiedy trzydziestego listopada tysiąc dziewięćset trzydziestego pierwszego roku, w poniedziałek, przyszedłem na świat,
a potwierdza to telegram:

Jędruś urodził się i całuje tatusia
Zosia

Zosia, Zosieńka, Zofka, Sonia - tak wtedy, nim stała się Dzidką, nazywano moją piękną mamę - i trwałem nadal w tym na poły rzeczywistym świecie kruchych papierowych odbić, i dokonywałem wysiłku pamięci, by widzieć ją żywą, niezastygłą w jakimś przypadkowym czy upozowanym geście, ale naturalnym ruchu napinającym mięśnie, w rozchyleniu warg
niedawno ochotnika wojny dwudziestego roku, uczestnika walk o Warszawę, awansowanego za dzielność do stopnia podporucznika w wieku dziewiętnastu niespełna lat...<br>i nie opuszczałem ich, niewidzialny, aż do chwili, kiedy trzydziestego listopada tysiąc dziewięćset trzydziestego pierwszego roku, w poniedziałek, przyszedłem na świat,<br>a potwierdza to telegram:<br><br>Jędruś urodził się i całuje tatusia<br>Zosia<br><br>Zosia, Zosieńka, Zofka, Sonia - tak wtedy, nim stała się Dzidką, nazywano moją piękną mamę - i trwałem nadal w tym na poły rzeczywistym świecie kruchych papierowych odbić, i dokonywałem wysiłku pamięci, by widzieć ją żywą, niezastygłą w jakimś przypadkowym czy upozowanym geście, ale naturalnym ruchu napinającym mięśnie, w rozchyleniu warg
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego