groził zabójstwem. Jego specjalną metodą było porażanie prądem genitaliów.<br>&lt;q&gt;"Zdarzyło się, iż ręką uderzyłem przesłuchiwanego, kiedy zdenerwowałem się jego krętactwami. Moim zadaniem było ustalenie prawdy"&lt;/&gt; - przyznał &lt;name type="person"&gt;Mieczysław W.&lt;/&gt; w śledztwie. Wczoraj twierdził, że nie pamięta, co zeznawał. &lt;q&gt;- Byłem szeregowym pracownikiem. Nie mogłem decydować o aresztowaniu, bo pracowałem w komórce śledczej&lt;/&gt; - tłumaczył zdenerwowany.<br>Na sali sądowej zabrakło poszkodowanych przez &lt;name type="person"&gt;Mieczysława W.&lt;/&gt; akowców. Większość już nie żyje. Sąd przesłuchał jedynie trzech świadków - dzieci pokrzywdzonych. Ich zeznania niewiele wniosły do sprawy. Zbrodnie znali jedynie z opowiadań rodziców.&lt;/&gt;<br><br>&lt;div type="news" sub="world"&gt;<br>&lt;tit&gt;&lt;name type="place"&gt;Litwa&lt;/&gt;&lt;/&gt;<br>&lt;tit&gt;Książka o skandalu wokół &lt;name type="person"&gt;Paksasa&lt;/&gt;&lt;/&gt;<br>&lt;tit&gt;Zwierzenia łączniczki&lt;/&gt;<br><br>&lt;intro&gt;W lutym na &lt;name type="place"&gt;Litwie&lt;/&gt; ma się ukazać książka &lt;name type="person"&gt;Renaty