i nigdyśmy się nie dowiedzieli, co z nimi się stało.<br><br>Ja się urodziłam, gdy moja mama miała czterdzieści dwa lata i była przekonana, że pozostanie bezdzietna. Mieszkaliśmy na 6 Sierpnia 15, w bardzo dobrej dzielnicy. W jadalni stały wielkie czarne meble, w sypialni szafy z sukniami i futrami mamy oraz toaletka zastawiona kosmetykami. Kuchni nie pamiętam, bo mama nigdy nie gotowała. Ojca też nie pamiętam, mam tylko przed oczami ciemnoniebieski pamiętnik z wierszami, które o mnie pisał. Ja byłam dla niego jak Mesjasz, który się zjawił, gdy oboje już stracili nadzieję. Miałam jasne loki, okrągłą twarz, drobny nos, dołki w policzkach