Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Nasze srebra
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1972
Wie pani dobrodzika... Schafhausen. Pewnie, że praca żmudna, ale sie opłaca... w pewnym sensie stokrotnie.
MATKA Niech pan tu usiądzie... tak... bliżej. Czy pana w niewoli bili?
STASIEK zaskoczony To znaczy... zabić nie zabili... bo by mnie tu nie było. Ale bić - bili, owszem. W pewnym sensie męczyli... może nawet torturowali.
MATKA Biedaczek... ale jakichś tam śladów na ciele... już chyba nie ma?
STASIEK z westchnieniem Ha... cośby się tam znalazło...
MATKA z przejęciem Po pierwszej wojnie marzyłam, żeby zobaczyć poranionego żołnierza. Ale nikt mi nie chciał... to znaczy... nikomu z żołnierzy nie wypadało pokazywać mi ran... Byłam dziewczynką. Dziś (tzw
Wie pani dobrodzika... Schafhausen. Pewnie, że praca żmudna, ale sie opłaca... w pewnym sensie stokrotnie.<br>MATKA Niech pan tu usiądzie... tak... bliżej. Czy pana w niewoli bili?<br>STASIEK zaskoczony To znaczy... zabić nie zabili... bo by mnie tu nie było. Ale bić - bili, owszem. W pewnym sensie męczyli... może nawet torturowali.<br>MATKA Biedaczek... ale jakichś tam śladów na ciele... już chyba nie ma?<br>STASIEK z westchnieniem Ha... cośby się tam znalazło...<br>MATKA z przejęciem Po pierwszej wojnie marzyłam, żeby zobaczyć poranionego żołnierza. Ale nikt mi nie chciał... to znaczy... nikomu z żołnierzy nie wypadało pokazywać mi ran... Byłam dziewczynką. Dziś (tzw
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego