Zależność od naczelnika nie zdawała <br>im się cięższa niż zależność dzieci od ojca. Uważali ją za przyrodzoną. Wszak <br>nigdzie nie rządzi gromada, lecz jeden myśli za wszystkich. Poza naczelnikiem <br>nie słuchali rozkazów niczyich. Sami zbierali to, co posiali, i brali na swe <br>potrzeby tyle, wiele chcieli. Cenili wysoko swą godność, toteż gdy Ab-Ram, zabrawszy <br>głos, powiadomił ich po raz pierwszy o przyczynie śpiesznego opuszczenia Ur <br>- oniemieli z oburzenia. Wielce haniebnym zdało im się, że mogli być rachowani <br>niby pogłowie bydła, spisani, uważani za własność królewską, pędzeni do robót <br>lub siłą zabierani do wojska. Na samą myśl o tym zaciskali pięści