Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
oczy.
- Tak, wiem. Albo duński. - Odwróciła się i odeszła możliwie szybkim krokiem. Dopierała skrzywił twarz w przepraszającym uśmiechu i pobiegł za nią.
- No to wie pan, o co pytać - rzucił Woskowicz. - Nie zatrzymuję. Tam - wskazał środek mostu - jest sporo uwięzionych w samochodach. Większość nie żyje, ale niech pan szuka. Może trafi się jakiś przytomny szczęściarz.
- Skąd wiadomo, że to robota Drzymalskiego?
- Nie teraz - zgromił go Woskowicz. - Świadkowie nam umierają.
Odwrócił się i ruszył ku grupie oficerów policji.
- Ale to ważne! - zawołał za nim Kiernacki. Pułkownik uniósł rękę na znak, że słyszał - i sunął dalej, nie oglądając się nawet.
Kiernacki podszedł do barierki
oczy.<br>- Tak, wiem. Albo duński. - Odwróciła się i odeszła możliwie szybkim krokiem. Dopierała skrzywił twarz w przepraszającym uśmiechu i pobiegł za nią.<br>- No to wie pan, o co pytać - rzucił Woskowicz. - Nie zatrzymuję. Tam - wskazał środek mostu - jest sporo uwięzionych w samochodach. Większość nie żyje, ale niech pan szuka. Może trafi się jakiś przytomny szczęściarz.<br>- Skąd wiadomo, że to robota Drzymalskiego?<br>- Nie teraz - zgromił go Woskowicz. - Świadkowie nam umierają.<br>Odwrócił się i ruszył ku grupie oficerów policji.<br>- Ale to ważne! - zawołał za nim Kiernacki. Pułkownik uniósł rękę na znak, że słyszał - i sunął dalej, nie oglądając się nawet.<br>Kiernacki podszedł do barierki
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego