ziemi gałęzie, a czarne i słodkie morwy zaścielały trawę pod drzewami. <br>Gabriela niosła na ręku koszyk (miała bowiem zamiar kupić w mieście słoiki do konfitur) i była niesłychanie wesoła. <br><gap reason="sampling"><br>VIII<br>Była już zupełnie wyczerpana z płaczu i poczucia swej krzywdy, gdy Hubert odnalazł ją wśród dzikich malin nad brzegiem. <br>Chłopiec trząsł się z oburzenia, spotkał bowiem Marylkę, która ze współczującą miną opowiedziała mu o tym, co zaszło. <br> - Ale ja cię pomszczę, ja cię pomszczę - mówił ściskając ręce Gabi, a oczy jego ciskały pioruny. - Aż drzazgi będą lecieć - tupnął nogą. <br>Gabi, niezdolna wypowiedzieć słowa, dawała głową znaki, że nie, że nie wolno. <br>- Przypomnij