w nosie. Ręce mu zdrętwiały, nie mógł ich podnieść do góry, a robak wlazł już na brodę i śmierdział tak obrzydliwie, że nie sposób było oddychać - Roman zaczął się dusić. Na szczęście od strony "Sybiru" nadszedł Henryk. Śmiejąc się zawołał z daleka: "Nie bój się, my mu damy radę!" - i trzasnął robaka pięścią tak mocno, że Roman przestał śnić.<br><tit>Rozdział trzeci</><br>To pewne, że człowiek ma większą lub mniejszą objętość niż forma jego ubrania. "Żelazny gość", siedzący nieruchomo i zatopiony w dzienniku, jest bardzo mały, tak mały, że prawie niewidoczny. Natomiast Roman czatujący na gości jest bardzo wielki, tak wielki, że