krzyczał i biegł, czując, jak łzy bezsilnej złości spływają mu po policzkach. Gdy od miejsca, na które spadały bomby, dzieliło go już tylko pięćdziesiąt metrów, zatrzymał się.<br>- Alicja! - zawołał. - Alicja!<br>Stał tak, niepomny na niebezpieczeństwo, i wygrażając pięścią pikującym samolotom, raz po raz wykrzykiwał imię dziewczyny.<br>- Alicja! Alicja!<br>Wtem przez tumany dymu, kurzu i pyłu zobaczył jej szczupłą sylwetkę. Rzucił się ku niej biegiem i po chwili złapał ją w ramiona. Zbliżył usta do ucha Alicji i zaczął jej opowiadać o sobie, próbując przekrzyczeć łoskot spadających i wybuchających bomb.<br> - Jestem agentem Mosadu. Skończyłem w Ameryce archeologię, ale teraz zainteresowanie wykopaliskami stanowi