Goldowi, i prawie natychmiast po wybiciu godziny siódmej wszystko się wypogodziło. Można było pomyśleć, że niebywały wicher, który zleciał z gór na miasto, dmuchał i szalał tylko po to, aby dopomóc krawcowi w jego chęci ostatecznego rozwikłania własnego życia .<br><page nr=235><br> Krawiec Gold bowiem sądził zupełnie słusznie, że ta jego nad wyraz uciążliwa podróż będzie ostatnim etapem w jego życiu do jakiejś lepszej przyszłości. Miał tylko jedną myśl: dotrzeć jak najszybciej do Widmara, powiedzieć mu, co widział, otrzymać pieniądze i wreszcie skończyć z tą ciemną i przykrą sprawą, w której trybach szamotał się już od tygodnia. Teraz gdyby nawet chciał, nie mógł się