Pewnie, to nie on, on nie tylko o niczym nie wiedział, ale nawet wcześniej tak do końca niewiele go to wszystko obchodziło. Uważał, że tam, daleko, na prowincji, i tak się nie ma realnego wpływu na politykę i najlepiej trzymać się od niej z daleka. Pracował gdzie pracował, jego zdaniem uczciwie i dla dobra ludzi. Generałowie z WRON-u i czołgi były w Warszawie, w Zakopanem pewno śnieg i niewielu gości. Ale nie pracował już w schronisku, tylko w Partii, której przywódca pod przewróconym orłem oznajmił narodowi, że go bierze za mordę i wypowiada wojnę tym, z którymi przynajmniej jedna trzecia