Typ tekstu: Książka
Autor: Urbańczyk Andrzej
Tytuł: Dziękuję ci, Pacyfiku
Rok: 1997
których nazbierało się podczas nieobecności w kraju.
Zacząłem zapraszać nowych znajomych na "Nord", mając ogromną ochotę odwiedzić "Ocioszyńskiego". Z kolei oni zapraszali mnie na statek, choć widać było, że bardzo chcą zobaczyć jacht.
Ponieważ zrobiło się piekielnie późno, wsadziłem obu do taksówki, umówiwszy się w szczegółach na następny dzień. Nim ugrzeczniony Japończyk ruszył, usłyszałem jeszcze pełne serdecznej troski:
- Panie Andrzeju, co można przynieść ze sobą? Czego panu brakuje na jachcie?
Miałem wszystko, czego dusza zapragnie. Dostałem niedawno czek za fotografie. Ale przecież gdybym nawet naprawdę miał wszystko, nie miałem rzeczy najlepszej na świecie. Nachyliłem się i powiedziałem:
- Jeśli można prosić, to
których nazbierało się podczas nieobecności w kraju.<br> Zacząłem zapraszać nowych znajomych na "Nord", mając ogromną ochotę odwiedzić "Ocioszyńskiego". Z kolei oni zapraszali mnie na statek, choć widać było, że bardzo chcą zobaczyć jacht.<br> Ponieważ zrobiło się piekielnie późno, wsadziłem obu do taksówki, umówiwszy się w szczegółach na następny dzień. Nim ugrzeczniony Japończyk ruszył, usłyszałem jeszcze pełne serdecznej troski:<br> - Panie Andrzeju, co można przynieść ze sobą? Czego panu brakuje na jachcie?<br> Miałem wszystko, czego dusza zapragnie. Dostałem niedawno czek za fotografie. Ale przecież gdybym nawet naprawdę miał wszystko, nie miałem rzeczy najlepszej na świecie. Nachyliłem się i powiedziałem:<br> - Jeśli można prosić, to
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego