Typ tekstu: Książka
Autor: Dukaj Jacek
Tytuł: Czarne oceany
Rok: 2004
Bronsteina, obwąchiwała - wszystko, byle nie dotknąć.
Woskowitz tymczasem dotarła do przyczyny, dla której Hunt zjawił się u denata.
- Obowiązują mnie reguły poufności - rzekł. - To jest związane z moją pracą. Podpisałem i nie mogę złamać.
- Pracuje pan dla rządu.
- Tak.
- Pan Bronstein...
- Wykonywał pewne prace na zlecenie Białego Domu, posiadał stosowne uprawnienia.
- Jest
w rozkładzie Secret Service?
- Tak.
- Cholera. - Adwokat po raz pierwszy dała wyraz osobistemu zaangażowaniu. - Dwadzieścia minut. Trzeba było nam już zameldować.
- Powinienem zostać?
- Nie, w tej sytuacji byłoby to niewskazane. Proszę jak najszybciej wrócić do Nowego Jorku, przejmie tam pana nasza filia. Z wszystkimi pytaniami odsyłać do nas. Postaramy się
Bronsteina, obwąchiwała - wszystko, byle nie dotknąć. <br>Woskowitz tymczasem dotarła do przyczyny, dla której Hunt zjawił się u denata. <br>- Obowiązują mnie reguły poufności - rzekł. - To jest związane z moją pracą. Podpisałem i nie mogę złamać. <br>- Pracuje pan dla rządu. <br>- Tak. <br>- Pan Bronstein... <br>- Wykonywał pewne prace na zlecenie Białego Domu, posiadał stosowne uprawnienia. <br>- Jest w rozkładzie Secret Service? <br>- Tak. <br>- Cholera. - Adwokat po raz pierwszy dała wyraz osobistemu zaangażowaniu. - Dwadzieścia minut. Trzeba było nam już zameldować. <br>- Powinienem zostać?<br>- Nie, w tej sytuacji byłoby to niewskazane. Proszę jak najszybciej wrócić do Nowego Jorku, przejmie tam pana nasza filia. Z wszystkimi pytaniami odsyłać do nas. Postaramy się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego