lala, nie trzeba wam mówić. Nasz minister nie lubi improwizacji, solidna robota, od podstaw, że tak powiem. No to cześć pracy, towarzyszu, gdyby co, to jak w dym - odłożył słuchawkę. <br>Odezwała się tylko telefonistka powiatówki: <br>- Rozmowa skończona, czy obciążyć instytut? <br>- Nie wiem, jak to się robi, pierwszy raz korzystam z uprzejmości... - bełkotałem zaskoczony. Nagle usłyszałem głos komendanta Kropidły: <br>- Dobra jest, Zuzia, nie bądź taka formalistka, widzisz, że sprawy państwowej wagi. Nie będziemy się tu liczyć za przeproszeniem jak jewreje... No to macie sprawę etatów z głowy - zwrócił się do mnie. - Towarzysz Korbas z towarzyszem Zagajewiczem potrafią tak tę skomplikowaną sprawę załatwić