pewnie zapisałeś się do Jehowych?". Albo: "Czego nie byłeś taki mądry pół roku temu, jak stałeś na winklu i cię telepało?".<br>Jeżeli próbowałem się tłumaczyć, że nie mogę, nie chcę więcej pić, bo zdałem sobie sprawę, że jak nie przestanę, to po prostu nie przeżyję następnego ciągu, wywoływało to ironiczne uśmiechy. Co bardziej cwani starali się wykorzystać sytuację: "Jak nie pijesz, to masz szmal, daj na flaszkę, przecież znasz ten ból". Bywało, że dawałem. Ale było i tak, że mówiłem "nie". Wtedy natychmiast w starych kolesiach budziła się agresja: "Czekaj, ty taki owaki, jeszcze tu wrócisz, jeszcze będziesz pił, wtedy pogadamy