odezwał się także we mnie, lecz narzuciłam swoim biodrom powściągliwość, choć on zaczął poruszać się we mnie jak igła maszyny do szycia, gdy stopa szwaczki coraz mocniej napiera na pedał, i zszywał mnie z sobą białym mlecznym ściegiem, który wyciekał ze mnie suto,<br>a potem odpoczywaliśmy, oddychając ciężko, i Mirek usnął, ale ja obudziłam go wkrótce, nie chcąc odwlekać tej chwili, kiedy go będę mogła zaskoczyć, zadziwić, a zresztą nie przestawałam go wciąż pragnąć, odczuwałam dotkliwie tę jego nieobecność w sobie, i wpatrywałam się w niego z podziwem i zachwytem,<br>- A teraz, Mirku, coś ci pokażę - szepnęłam,<br>i położyłam się na