zajęcia z filozofii, której mają początki, ale Marysia zawsze delikatnie mnie z tego "wymiksowywała" mówiąc np.:<br>- Mamo, i tak się na tobie nie poznają...<br>Mam dziecko, które nigdy nie zajmowało się polityką, nie sprzedawało podziemnej prasy, nie nosiło ulotek, nie zwracało na siebie uwagi, nie założyłoby niczego co mogłoby ją, w jakikolwiek sposób odróżnić spośród innych, a jednym z największych koszmarów było dla niej pójście do szkoły nazajutrz po mojej "Złotej Palmie". Jest skromnym, miłym, dobrym człowiekiem. Czy mam być z tego powodu szczęśliwa, ja, która w jej wieku nie ubierałam się, a przebierałam? Musiałam po prostu zwracać uwagę, być zawsze w "awangardzie