Typ tekstu: Książka
Autor: Marek Soból
Tytuł: Mojry
Rok: 2005
dworcu, w Krakowie, dupy dawać! No nie?
Stoi ta dziewczyna, a ja idę po drugiej stronie, nie za szybko, bo wykończona jestem, no i widzę, jak do niej podchodzi jakiś taki, łysy, w skórze, wielki, idzie i krzyczy coś na nią po rosyjsku. Ona rozkłada ręce, a ten, chlast, chlast, wali ją, gdzie popadnie. Ona się kuli, a on wali: po łbie, w tyłek ją kopnął, ale po twarzy za dużo nie bił. Morda to kapitał, obita dziwka wiele nie zarobi.
Takie życie, on ją leje, a ona ani piśnie, nawet za bardzo się nie zasłaniała, żeby go nie zdenerwować. No
dworcu, w Krakowie, dupy dawać! No nie?<br>Stoi ta dziewczyna, a ja idę po drugiej stronie, nie za szybko, bo wykończona jestem, no i widzę, &lt;page nr=204&gt; jak do niej podchodzi jakiś taki, łysy, w skórze, wielki, idzie i krzyczy coś na nią po rosyjsku. Ona rozkłada ręce, a ten, chlast, chlast, wali ją, gdzie popadnie. Ona się kuli, a on wali: po łbie, w tyłek ją kopnął, ale po twarzy za dużo nie bił. Morda to kapitał, obita dziwka wiele nie zarobi.<br>Takie życie, on ją leje, a ona ani piśnie, nawet za bardzo się nie zasłaniała, żeby go nie zdenerwować. No
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego