Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Cosmopolitan
Nr: 6
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
Czwartek. Wertuję stosy pism kobiecych mojej żony. Fajna sprawa. Jest ich tyle, że mógłbym wybudować sobie z nich domek. Podpiwniczenie i ściany z pism twardych i błyszczących. Pism miękkich (tańszych) użyłbym jako wykładzin, zasłon okiennych oraz bielizny pościelowej. Miły domek. Kolorowy i przytulny. Przestałem jeść. Dzięki temu będę mógł jutro wbić się w spódnicę mojej żony. Rajstopy pasują. Bomba. Jutro ciężki dzień. Nie mogę go przegrać.
Noc z czwartku na piątek. Śni mi się, że jestem w Grecji i jadę na osiołku. W ręku trzymam butelkę z winem Retzina, z której zdrowo pociągam. Za osiołkiem idzie moja żona. Na plecach ma
Czwartek. Wertuję stosy pism kobiecych mojej żony. Fajna sprawa. Jest ich tyle, że mógłbym wybudować sobie z nich domek. Podpiwniczenie i ściany z pism twardych i błyszczących. Pism miękkich (tańszych) użyłbym jako wykładzin, zasłon okiennych oraz bielizny pościelowej. Miły domek. Kolorowy i przytulny. Przestałem jeść. Dzięki temu będę mógł jutro wbić się w spódnicę mojej żony. Rajstopy pasują. Bomba. Jutro ciężki dzień. Nie mogę go przegrać.<br>Noc z czwartku na piątek. Śni mi się, że jestem w Grecji i jadę na osiołku. W ręku trzymam butelkę z winem Retzina, z której zdrowo pociągam. Za osiołkiem idzie moja żona. Na plecach ma
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego