do większego, a przestrzeń między nimi wypełni pokruszonym lodem ze stawu. Dosypie szarej bydlęcej soli i z lodu wytworzy się zimna breja, która zmrozi mleko z jajkami, ucierane w mniejszym kotle, na smakowitą masę.<br><br>Rozwiozą ją po mieście lodziarze białymi wózkami, za którymi biegać będą chmary dzieciaków z oczami pożądliwie wbitymi w okrągłą pokrywę, która unosiła się, gdy z gromady wyłaniał się klient i wyciągał rękę po lody Miś.<br><br>Tego scenariusza nie zrewolucjonizowało ani wymyślenie lodówek, ani - w kilkadziesiąt lat później - zakaz dodawania do lodów świeżych jaj, bo to groziło salmonellą. Rewolucja zaczęła się, gdy o najlepszych lodach w Warszawie, sprzedawanych