pognali. <br>- No, chwała Bogu - szepnęła Helenka wypuszczając rękę Henrysi, którą ściskała kurczowo. <br>- Za minutę... - urwała i nastawiła ucha. Jakiś głos lekki jak pajęczyna i jak pajęczyna chwytliwy doleciał zza ściany kapliczki. <br>Znowu uchwyciły się za ręce. <br>- ...Błogosław, duszo moja, Panu...<br>- To niemożliwe... - drżącym głosem wyszeptała Helenka. <br>- ...i wszystko, co jest we mnie, świętemu Imieniowi Jego...<br>Henrysia wstała. <br>- Gdzie ty idziesz, stój. <br>- Trzeba zobaczyć...<br>- To niemożliwe... - drżącym głosem wyszeptała Helenka. <br>- No to chodź ze mną! <br>- Za nic, za nic na świecie!...<br>- ...ratuje On twe życie od śmierci, nasyca On dobrami pragnienia twoje... <br>- Ktoś się modli. <br>- Nikogo nie było, nikogo! Przecież sama widziałaś, że