Typ tekstu: Książka
Autor: Płoński Janusz, Rybiński Maciej
Tytuł: Góralskie tango
Rok: 1978
i pieniędzy, wisiał na włosku.
Wzdrygnął się, gdy ktoś znowu dotknął jego ramienia. Za nim stał Skowroński.
- Słuchaj - zapytał - nie widziałeś gdzieś naszego doktorka?
- Doktorka - nie zrozumiał Piekarski - jakiego znów doktorka?
- No, naszego lekarza. Tego z brodą, miłośnika nieletnich. Cholernie mi jest potrzebny.
- Stało się coś? - zainteresował się nagle Piekarski węsząc jakieś kłopoty konkurencji.
- Nic specjalnego. Stefan złapał na treningu coś w oko. Jakiś paproch. Usiłowałem mu wyjąć rogiem chusteczki, ale nie dało rady. Wbite, czy co? Oko czerwone jak diabli, więc potrzebny mi doktorek:
- Nie widziałem - odparł Piekarski i nagle jego ucho chwyciło dźwięk silnika - czekaj, to chyba warszawa.
- Warszawa
i pieniędzy, wisiał na włosku.<br>Wzdrygnął się, gdy ktoś znowu dotknął jego ramienia. Za nim stał Skowroński.<br>- Słuchaj - zapytał - nie widziałeś gdzieś naszego doktorka?<br>- Doktorka - nie zrozumiał Piekarski - jakiego znów doktorka?<br>- No, naszego lekarza. Tego z brodą, miłośnika nieletnich. Cholernie mi jest potrzebny.<br>- Stało się coś? - zainteresował się nagle Piekarski węsząc jakieś kłopoty konkurencji.<br>- Nic specjalnego. Stefan złapał na treningu coś w oko. Jakiś paproch. Usiłowałem mu wyjąć rogiem chusteczki, ale nie dało rady. Wbite, czy co? Oko czerwone jak diabli, więc potrzebny mi doktorek:<br>- Nie widziałem - odparł Piekarski i nagle jego ucho chwyciło dźwięk silnika - czekaj, to chyba warszawa.<br>- Warszawa
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego