Typ tekstu: Książka
Autor: Miciński Bolesław
Tytuł: Podróże do piekieł
Rok wydania: 1994
Rok powstania: 1937
przerywane,
o czwartej nad ranem tętno nie było już wyczuwalne ani
w ręku, ani w nogach, ani w szyi. O dziesiątej twarz
zmieniła się wyraźnie: oczy były osłupiałe i zgasłe, bladość
śmiertelna odbarwiła twarz i wargi. Około jedenastej zbliżyła
się chwila krytyczna. Siostra jego stała w nogach
łóżka, siostrzeniec przy wezgłowiu, a ja klęczałem obok,
usiłując dostrzec jeszcze iskrę życia w oczach. Oddech
stawał się coraz słabszy, zaledwie powiew lekki znać było
na wargach."
Minęła godzina jedenasta. Gdyby Wasiański zbliżył do
ust Kanta otwartą kopertę zegarka, aby złowić na niej
ostatnie tchnienie filozofa, ujrzałby w niezmąconej oddechem
powierzchni jakby w lustrze
przerywane,<br>o czwartej nad ranem tętno nie było już wyczuwalne ani<br>w ręku, ani w nogach, ani w szyi. O dziesiątej twarz<br>zmieniła się wyraźnie: oczy były osłupiałe i zgasłe, bladość<br>śmiertelna odbarwiła twarz i wargi. Około jedenastej zbliżyła<br>się chwila krytyczna. Siostra jego stała w nogach<br>łóżka, siostrzeniec przy wezgłowiu, a ja klęczałem obok,<br>usiłując dostrzec jeszcze iskrę życia w oczach. Oddech<br>stawał się coraz słabszy, zaledwie powiew lekki znać było<br>na wargach."<br> Minęła godzina jedenasta. Gdyby Wasiański zbliżył do<br>ust Kanta otwartą kopertę zegarka, aby złowić na niej<br>ostatnie tchnienie filozofa, ujrzałby w niezmąconej oddechem<br>powierzchni jakby w lustrze
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego