mówimy o "Faraonie" Prusa, ja wcale się nie skarżę... - jednak ambicja powstrzymywała ją. Milczała, złym okiem zerkając na matkę. Kiedy Adam usiłował tłumaczyć, ciągnęła go za rękaw: <br>- Przestań, tatusiu, przestań; mama i tak nie uwierzy. <br>Powracał dawny układ: ojciec z córką szepcący po kątach i Róża - w lodowatym obłoku. Znowu wiały po mieszkaniu szatańskie przeciągi, straszyło za każdymi drzwiami, krzyże w oknach obiecywały torturę, każdy dzwonek wzywał na Sąd Ostateczny, stare meble ostrzegawczo trzeszczały, z nieba wyzierały tajemnice. <br>Najcięższa do zniesienia bywała cisza przy stole. Róża jadła powoli, pięknie operując dużymi rękami. Jej rysy - zastygłe w obcości - ziały chłodem. Tylko szczęki